sobota, 26 marca 2016

Emigracja

Emigracja i tęsknota niestety są to dwa słowa, które idą w parze. Nigdy nie będzie tak, że przestane tęsknić, będąc w Polsce tęsknię za mężem a będąc w Anglii za najbliższą rodzina i nikt mi nie wmówi, że kiedyś przestane. Na pewno się dostosuje do takiego życia ale tęsknota może mniejsza nigdy nie zniknie. Zawsze będzie mi brakować niedzielnych wizyt u rodziców na obiedzie, kawy kilka razy w tygodniu wypitej z teściową, telefonów do rodzeństwa i widoku naszych dzieci przy wspólnej zabawie. Królewna jest w  wieku córki mojej siostry od urodzenia się razem wychowywały, widziały się przynajmniej raz w tygodniu. Ostatnio widziałam filmik, który siostra podesłała mi ze swoją córeczką i aż mi się łza  w oku zakręciła, że nas tam nie ma i nie możemy tego widzieć na własne oczy, może powstałby filmik na którym obie kuzynki wygłupiają się razem. 
Chyba przez ten filmik naszły mnie takie myśli czy my aby na pewno robimy dobrze izolując dzieci od rodziny. Fakt chcemy poprawić ich byt, nie chcemy się już martwić o pieniądze, o przyszłość i czy na pewno starczy nam do pierwszego, a niestety tak by było gdybyśmy zostali w Polsce. Tylko nie wiem czy dzieciaki nie będą miały potem do nas pretensji, że nie widzą się z najbliższą rodziną. Bo co to jest za odwiedzanie Polski raz na kilka miesięcy i to tylko maks na tydzień bo jak wiadomo w Anglii jeżeli nie pracujesz nie zarabiasz i po powrocie musisz pracować 2 tygodnie zanim dostaniesz pieniądze. Wiem powiecie, że jest przecież internet, przez który możesz się kontaktować tylko niestety to nie zwróci czasu jaki moglibyśmy spędzić razem będąc w kraju. 
Przed nami jedna z ważniejszych decyzji do podjęcia a mianowicie załatwienie szkoły dla krasnala i tu kolejne wątpliwości. Czy sobie poradzi, przecież nie zna języka, jak będzie się porozumiewał z nauczycielami, kolegami z klasy, ile czasu zajmie mu dostosowanie się do otoczenia, czy nikt mu nie zrobi krzywdy, czy nie będzie dyskryminować i wiele innych wątpliwości. Wiem, że dzieci szybciej łapią język, jednak trochę czasu minie zanim on coś zrozumie a przez ten czas będzie się musiał uczyć. Na razie jak przechodzimy koło szkoły to się cieszy widząc inne dzieci ale nie wiem jak to będzie kiedy sam będzie musiał tam iść. Bardzo się boje tych pierwszych tygodni. Nie wiem jakie mają podejście nauczyciele do dzieci które nie znają języka. Wiem, że w Polsce szybciej by się odnalazł tylko niestety nie możemy sobie pozwolić na utrzymywanie dwóch domów bo wtedy nic byśmy nie odłożyli. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie przeczekanie tego pierwszego roku i wtedy podjęcie konkretnej decyzji czy faktycznie sobie poradzimy czy nie lepiej wrócić do kraju i tam pozwolić się dzieciom uczyć a samemu poszukać pracy, żeby mieć na swoje utrzymanie. 
Nie wiem naprawdę co mam robić, zbyt wiele spraw mnie przerasta, wielu rzeczy nie rozumiem, ciężko mi się odnaleźć. Niby jesteśmy szczęśliwi bo jesteśmy razem ale ciągle boimy się tego co przyniesie przyszłość, jednego się jednak nauczyliśmy nic na szybko wszystko powoli, należy czekać na to co przyniesie los i nie starać się wybiegać za daleko w przyszłość. 


poniedziałek, 14 marca 2016

Intruz :)

To kolejna książka, która znalazła się na liście ciekawszych i wartych przeczytania, aktualnie jestem dopiero w połowie tej książki ale już teraz wiem, że wciąga jak cholera oczywiście jeżeli ktoś lubi książki tego typu. Wiem, że zdania na temat tej książki będą podzielone bo nie każdy toleruje romanse połączone z fantastyką jednak, jeżeli chodzi o mnie to uwielbiam takie książki.
 W momencie kiedy nie mogę ani na chwile zapomnieć o bohaterach książki którą aktualnie czytam i staram się znaleźć chociaż 5 minut żeby przeczytać kilka stron od razu wiem, że warta jest mojej uwagi, bo jeżeli zmuszam się do skończenia jakiejś powieści to zdaje sobie sprawę że raczej drugi raz do niej nie wrócę. jestem osobą, która nawet nudne książki stara się doczytać do końca, bo nie lubię zostawiać bohaterów bez poznania zakończenia. 

Stephenie Meyer "Intruz"

Nasz świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa duszy coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień i zaczyna tęsknic za mężczyzna, który miał być jej wrogiem. Wkrótce Wagabunda i Melanie staja się sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, którego obie kochają. 


To tylko przedsmak tego co możecie znaleźć w tej książce 



Okładka książki Intruz


"To fantastyczna, nietuzinkowa, przemyślana powieść. Do Intruza powinno być dołączone ostrzeżenie: ta książka wciąga po uszy i spędza sen z powiek. Nie przestaniesz o niej myśleć nawet po skończeniu lektury. Stephenie Meyer po mistrzowsku snuje opowieści i odmalowuje postacie. Jest Stephenem Kingiem i Isaakiem Asimovem w jednej osobie" 
Ridley Pearson                   


To krótki tekst znajdujący się na okładce książki, nie jest mój ale przekazuje wszystko w tych kilku zdaniach co można powiedzieć o tej książce i w stu procentach się z tym zgadzam. Bo nawet w tym momencie wiem, że jeżeli będę miała taką okazję na pewno po jakimś czasie wrócę do niej, żeby przeczytać ja ponownie i nie przestane o niej myśleć nawet jak skończę już czytać. 

Mam nadzieję, że chociaż znajdzie się kilka osób, które przeczytają tą książkę. Niestety nie umiem pisać streszczeń ale ten krótki tekst, który przepisałam z okładki powinien przekonać niektóre osoby do sięgnięcia po powieść. Życzę miłej lektury. 

sobota, 12 marca 2016

Miłość do książek II

Ostatnio na Facebooku pojawiła się akcja "52 książki w rok", ma ona na celu zjednoczenie ludzi którzy nie potrafią żyć bez książek i każdą wolną chwile poświęcają na czytanie, oczywiście zapisałam się do niej i mam nadzieję że uda mi się przeczytać te 52 książki. Nie będzie to łatwe bo niestety dla mnie doba powinna mieć 30 h a nie 24 bo zawsze brakuje mi czasu, niestety przeważnie zaniedbuje siebie. Jak to matka dwójki szkrabów ups mała poprawka trójki wliczając w to męża bo jak każda kobieta będąca w związku wiadomo, że niestety mężczyźni to takie duże dzieci, którymi trzeba się opiekować. Jednak jeżeli będę brała również pod uwagę książki, które czytam dzieciom to na pewno będzie tego więcej. 
Ostatnio zaczęliśmy czytać książkę Chylińskiej, bardzo byłam ciekawa czy nam się spodoba i jestem pod wielkim wrażeniem, bo krasnal chciałby żebym w ogóle nie przestawała jej czytać, niestety ma ona tylko 77 stron na czytniku nie wiem ile w oryginale, więc jutro najprawdopodobniej ją skończymy ale od razu mam zamiar kupić kolejne części. Książka naprawdę warta polecenia.