piątek, 15 stycznia 2016

Miłość na odległość

Wydarzenia ostatnich dni zmusiły mnie do przemyślenia kilku spraw i głębszym się nad nimi zastanowieniu.

Decyzja o wyjeździe Mr J do Anglii była podjęta wspólnie, wiedzieliśmy że będzie ciężko bo nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długo ale nie myśleliśmy że to aż tak cholernie trudne. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że nie wiedzieliśmy jak dokładnie się wszystko potoczy, kiedy się znowu spotkamy, kiedy będziemy mogli wspólnie zamieszkać. Mieliśmy całkiem inne plany ale niestety rzeczywistość trochę musiała je pozmieniać. 

Na dzień dzisiejszy jest już na tyle dobrze, że ma on mieszkanie a nie tylko pokój dzięki czemu możemy przyjechać do niego na kilka tygodni kiedy tylko chcemy. To jeszcze nie to czego chcieliśmy ale w końcu możemy pobyć razem trochę dłużej niż tylko kilka dni kiedy to on przylatywał do domu. 

Wiecie co jest najważniejsze w byciu osobno ale jednak razem wzajemne zaufanie. Zawsze myślałam, że jest to proste po tylu latach razem, niestety okazuje się troszkę inaczej nie mówię, że mu nie ufam wręcz przeciwnie po tym roku mam jeszcze większe zaufanie, tylko pojawia się niestety jakieś ale, zawsze musi się takie znaleźć. Mr J jest osobą, która mówi mi wszystko nic przede mną nie ukrywa więc wiem o wszystkich jego znajomych no i tu zaczynają się schody jak już wcześniej pisałam, ma on więcej koleżanek niż kolegów no i taką koleżankę znalazł sobie w Anglii, z którą rozmawia o wszystkim, ona zwierza mu się ze swoich problemów a on jej. Poznałam tą dziewczynę i muszę przyznać że czasami rozumiemy się bez słów bo mamy podobne podejście do niektórych spraw. Najbardziej jednak w tej ich znajomości denerwuje mnie to, że niestety z nią spędza więcej czasu niż ze mną w momencie kiedy jesteśmy osobno, to chyba jest najgorsze w tej rozłące, że jest inna osoba która może nie zajęła mojego miejsca ale i tak odgrywa większą rolę w życiu codziennym niż ja bo jest na miejscu a ja niestety siedzę w innym kraju. Mam nadzieję że to się niedługo zmieni i to ja będę z nim na co dzień.

Jestem jej wdzięczna za wszystko co robi, bo dzięki temu Mr J ma do kogo otworzyć buzię kiedy akurat nie możemy porozmawiać, to ona pilnuje żeby nie zrobił jakiegoś głupstwa i to dzięki niej nie doskwiera mu samotność i jakoś może tą tęsknotę przeżyć. Wiem, że gdyby nie osoba, z którą może porozmawiać tak po prostu nawet o pierdołach już dawno spakowałby walizki i wrócił do nas, bo za bardzo tęskni za rodziną. 

Każdy mówił, że nie damy rady żyć osobno, że takie życie prowadzi do rozwodu, zdrady i nie wiadomo czego jeszcze ale ja wam powiem jedno.W naszym przypadku to jeszcze bardziej zbliżyło nas do siebie, dzięki tej rozłące zrozumieliśmy co w życiu jest dla nas najważniejsze. Stawiamy rodzinę i dzieci na pierwszym miejscu całe nasze poświęcenie później zaowocuje i dzięki temu co teraz przeżywamy dzieciaki będą miały lepszy start w życiu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz