Czyli uroki życia codziennego, bo właśnie codzienność napędza do działania. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy jak byliśmy mali razem z rodzeństwem też robiliśmy taki bałagan czy jednak w naszym wykonaniu był mniejszy. Niestety tego nie pamiętam a może wtedy łatwiej byłoby mi zaakceptować codzienne porządki, które wyglądają dość śmiesznie w momencie kiedy ja codziennie rano posprzątam po śniadaniu poukładam zabawki które królewna już zdążyła rozrzucić po całym salonie i weżnę się za odkurzanie, po tych wszystkich zabiegach siadam na chwile czasami z kawą czasami z książka lub inna robótką a po pół godzinie w mieszkaniu wygląda tak samo jakbym w ogóle nie sprzątała a czasami jeszcze gorzej bo mały karakan stwierdzi że jej szuflady są odpowiednim miejscem do zabawy i powyciąga wszystkie swoje ubrania. Ostatnio nawet stwierdziłam że nie warto jej w tych szufladach sprzątać bo ona tym bardziej idzie po mnie poprawić co kończy się jeszcze większym bałaganem. Normalnie masakra, to taki mały chodzący niszczyciel a jeszcze w momencie kiedy się jej powie nie wolno, zostaw to spojrzy na ciebie i normalnie widać jak w tych jej niebieskich oczkach zapalają się ogniki a na głowie zaczynają wyrastać różki. Krasnal jak był sam to chyba nie robił aż takiego bałaganu bo nie pamiętam żebym się ciągle potykała o samochody i do tej pory mu to zostało jak się bawi to tylko w jednym miejscu a nie po całej chałupie, a najlepiej jak by mógł to siedziałby cały dzień na dworze. Nawet jak jeździliśmy w gości to krasnal zawsze robił mniejszy bałagan niż reszta dzieci i bez problemu po sobie posprząta za to zawsze jest widać kiedy królewna przyjeżdża w gości bo raptownie zabawki są w każdym możliwym miejscu a jeszcze najlepiej to posprawdzać co babcia lub ciocia maja w szafkach. Już nie mogę się doczekać kiedy będzie w takim wieku że zrozumie wszystko co się do nie mówi i to zrobi bo jak na razie rozumie bardzo dużo tylko problem z wykonaniem danej prośby.
piątek, 29 maja 2015
wtorek, 26 maja 2015
Rota cd.
WRRRRRRRRR....... czemu nie może być lepiej. W niedziele wyszłyśmy ze szpitala i miałam nadzieje że królewna jest w końcu zdrowa a tu zonk wczoraj było masakrycznie nie dość że wróciła biegunka to jeszcze jak na złość nie chce pić wody z elektrolitami nawadniającymi w związku z czym dziś trafiliśmy do lekarza który stwierdził lekkie odwodnienie, może być to jeszcze pozostałość po przebytej chorobie lub po ostatnim dniu, na szczęście powiedział że jak będzie piła chociaż zwykłą wodę i ciągnęła cyca to nie powinna się odwodnić bardziej ale kazał też podać smekte dwa razy dziennie i mam nadzieje że to w końcu pomoże. Zresztą krasnal też mnie trochę wystraszył bo wczoraj skarżył się na ból brzuszka w nocy też się obudził z bólem a po jakichś 10 min zwymiotował na szczęście tylko raz i jak do tej pory jest cisza, oby to była tylko jednorazowa akcja chociaż lekarz i tak kazał go nawadniać. Na dodatek córeczka mojej siostry też jest chora ma trochę słabsze objawy więc pewnie wcześniej jej przejdzie. Normalnie masakra z tymi choróbskami czasami chciałabym się z tymi dziećmi zamienić widząc jak się męczą.
Ale jest też dobra wiadomość. Będę ciocią :P moja siostra jest w ciąży. Więc z całego serduszka życzę jej i małej fasolce zdrówka. Sama coraz częściej się zastanawiam nad trzecim dzieckiem chociaż zawsze chciałam mieć tylko dwójkę i najlepiej parkę to teraz bardzo często łapie się na tym że zazdroszczę brzuszka każdej kobiecie którą widzę. A jest komu bo w najbliższym otoczeniu są aż 4 szczęściary posiadające ów brzuszek lub czekające aż będzie widoczny. Niestety na razie muszę swoje plany odłożyć na później bo po pierwsze bez faceta nie da się tego zrobić :P po drugie brak miejsca na trzecie dziecko :( po trzecie najpierw musimy sobie poukładać trochę życie w Polsce lub w Anglii. Mam jednak nadzieję że przed 35 urodzinami pojawi się między nami kolejne dzieciątko. Bo dzieci to największe szczęście jakie cię może spotkać, chociaż czasami mogą cię wyprowadzić z równowago to w momencie kiedy przychodzą do ciebie i mówią "kocham cię mamo" lub po prostu się uśmiechną serce mięknie i już nic innego się nie liczy.
niedziela, 24 maja 2015
Rota wirus szpitalne życie
Niestety u nas też zagościł ten nielubiany gość i ostatnie 4 dni spędziłyśmy z królewną w szpitalu. A zaczęło się niewinnie od nocnych wymiotów i miałam nadzieje że do rana będzie po, niestety tak się nie stało i rano zaraz pojechałyśmy do lekarza gdzie najważniejszymi zaleceniami było nawadnianie dziecka a w razie pogorszenia stanu zdrowia dostałyśmy skierowanie do szpitala i niestety musieliśmy z niego skorzystać. Trafiłyśmy do szpitala z temperatura która wynosiła 39 stopni i przez 2 dni nie spadała, dopiero po podaniu leków księżniczka mogła chociaż chwile się pobawić bo przez resztę czasu spała podłączona ciągle pod kroplówki nawadniające. Dopiero w sobotę zaczęła wracać do siebie i kiedy babcia przyjechała do niej żeby mamusia mogła pojechać do domu się wykapać bo po tych kilku dniach stwierdziła że zaraz sama ze sobą nie wytrzyma, zaczęła głupkować. Dzisiejszy dzień to był już masakryczny bo w ogóle nie chciała siedzieć w pokoju i ciągle wychodziła żeby biegać po oddziale dlatego jak tylko dostaliśmy wypis to szybko zebrałyśmy cały majdan i wyszłyśmy. Teraz dalsze leczenie będziemy kontynuować już w domku i mam tyko nadzieje że krasnal nie załapie nic od królewny. Jest tylko jeden plus naszej wizyty w szpitalu 2 kg mniej u mamy, bo nie zdawałam sobie sprawy że w takich okolicznościach można aż tak ograniczyć swoje potrzeby żywieniowe.
wtorek, 19 maja 2015
Ulubione książki :P
Na pewno każdy z was ma swoją ulubiona książkę lub autora a jeżeli nie słowo pisane to może film, więc na pewno będziecie wiedzieć o czym mówię. Ostatnio odgrzebałam jedną z ulubionych serii którą miałam okazję czytać a mianowicie Harrego Pottera, kiedy pierwszy raz dorwałam się do tych książek nie mogłam przestać czytać po prostu je połknęłam a na nieszczęście trafiłam jeszcze na ten czas kiedy one dopiero wchodziły na rynek czytelniczy więc musiałam czekać na kolejne części. Teraz na szczęście jestem posiadaczka wszystkich 7 części więc zawsze kiedy mam ochotę zagłębić się w świat magii to od razu sięgam po książki.
A niedawno zaczęła ukazywać się w kioskach kolejna saga którą ubóstwiam a mianowicie Saga o Ludziach Lodu. Pierwszy raz przeczytałam ją będąc w gimnazjum i to tylko dzięki przyjaciółce która podsunęła mi ja pod nos i nie żałuje, później niestety tylko raz do niej wróciłam ale zawsze chciałam ja mieć w swojej kolekcji no i teraz nadarza się odpowiednia okazja. Właśnie zaklepałam sobie w kiosku żeby panie odkładały mi kolejne tomy pod ladę a ja co jakiś czas będę je odbierać. Już nie mogę się doczekać kiedy będę miała kilka tomów żeby zacząć czytać.
Krótkie streszczenia
Akcja Harry'ego Pottera toczy się w alternatywnej wersji naszej rzeczywistości, w której istnieje niezależne społeczeństwo magów, z własnymi szkołami, ministerstwem magii, itp. instytucjami. Jest ono ukrywane przed zwyczajnymi ludzmi (nazywanymi przez czarodziejów mugolami). Głównym bohaterem jest Harry Potter, sierota wychowany w spokrewnionej rodzinie mugoli, który w dniu jedenastych urodzin dowiaduje się o swojej przynależności do świata czarodziejów. Chłopiec rozpoczyna siedmioletnią edukację w Szkole Magii i Czarodziejstwa o nazwie Hogwart, gdzie poznaje przyjaciół Rona i Hermionę oraz stawia czoła kolejnym przygodom. Najważniejszą z nich jest walka z najpotężniejszym czarnoksiężnikiem wszech czasów, Lordem Voldemortem, który zabił rodziców Harry'ego, gdy ten miał roczek. Akcja każdej z powieści (z wyjątkiem pojedynczych rozdziałów i retrospekcji) odbywa się między 1991 a 1998 rokiem, zawsze między wakacjami aż do końca kolejnego roku szkolnego.
Saga o Ludziach Lodu – składająca się z 47 części seria książek autorstwa współczesnej pisarki norweskiej Margit Sandemo[1].
A niedawno zaczęła ukazywać się w kioskach kolejna saga którą ubóstwiam a mianowicie Saga o Ludziach Lodu. Pierwszy raz przeczytałam ją będąc w gimnazjum i to tylko dzięki przyjaciółce która podsunęła mi ja pod nos i nie żałuje, później niestety tylko raz do niej wróciłam ale zawsze chciałam ja mieć w swojej kolekcji no i teraz nadarza się odpowiednia okazja. Właśnie zaklepałam sobie w kiosku żeby panie odkładały mi kolejne tomy pod ladę a ja co jakiś czas będę je odbierać. Już nie mogę się doczekać kiedy będę miała kilka tomów żeby zacząć czytać.
Krótkie streszczenia
Akcja Harry'ego Pottera toczy się w alternatywnej wersji naszej rzeczywistości, w której istnieje niezależne społeczeństwo magów, z własnymi szkołami, ministerstwem magii, itp. instytucjami. Jest ono ukrywane przed zwyczajnymi ludzmi (nazywanymi przez czarodziejów mugolami). Głównym bohaterem jest Harry Potter, sierota wychowany w spokrewnionej rodzinie mugoli, który w dniu jedenastych urodzin dowiaduje się o swojej przynależności do świata czarodziejów. Chłopiec rozpoczyna siedmioletnią edukację w Szkole Magii i Czarodziejstwa o nazwie Hogwart, gdzie poznaje przyjaciół Rona i Hermionę oraz stawia czoła kolejnym przygodom. Najważniejszą z nich jest walka z najpotężniejszym czarnoksiężnikiem wszech czasów, Lordem Voldemortem, który zabił rodziców Harry'ego, gdy ten miał roczek. Akcja każdej z powieści (z wyjątkiem pojedynczych rozdziałów i retrospekcji) odbywa się między 1991 a 1998 rokiem, zawsze między wakacjami aż do końca kolejnego roku szkolnego.
Saga o Ludziach Lodu – składająca się z 47 części seria książek autorstwa współczesnej pisarki norweskiej Margit Sandemo[1].
Akcja obejmuje okres od XVI do XX wieku i toczy się przeważnie w krajach skandynawskich: Norwegii, Szwecji i Danii. Opowiada o dziejach rodu Ludzi Lodu, którego przodek, Tengel Zły, aby otrzymać nieśmiertelność, zawarł pakt z diabłem. W ramach umowy przynajmniej jedna osoba w każdym pokoleniu rodziła się "dotkniętą" i musiała służyć złu. W XVI wieku przyszedł na świat jeden z dotkniętych, Tengel, który podjął starania zniszczenia przekleństwa, dlatego został nazwany Dobrym.
Ludzie Lodu byli oskarżani o czary, dlatego niechętnie przyjmowano ich w społeczeństwie. Członkowie rodu potrafili okazywać sobie nawzajem i otaczającym ich ludziom ciepło i miłość. Obdarzeni byli empatią do skrzywdzonych przez życie ludzi i zwierząt. Potrafili oni także nawiązywać kontakty z istotami nadprzyrodzonymi. Saga o Ludziach Loduzawiera także wątki mistyczne, romantyczne, humorystyczne.
sobota, 16 maja 2015
Ruda blondynka:P
Zastanawiacie się pewnie o kogo chodzi..... No pewnie, że o mnie bo jak że by inaczej. Mój kochany tatuś ostatnio kupił sobie nowe autko i w związku z tym rodzice zorganizowali grilla żeby opić te nowe 4 kółka, na moje pytanie co kupić mamusia powiedziała że jakiś drobiask wiec wpadłam na genialny pomysł kupienia po prostu breloczka do kluczy. Więc zaraz po siłowni wjechałam na stacje benzynową i tam moim oczom ukazał się cały malutki wieszaczek z breloczkami, zaczęły się poszukiwania odpowiedniego mój wybór padł na breloczki z imieniem na szczęście znalazłam odpowiedni ale stwierdziłam że jeden będzie mało, jako drugi chciałam wybrać po prostu markę samochodu no i wyszła ruda blondynka na wierzch bo autko które nabył mój tatuś jest marki WV a nie Fiat, a ja święcie przekonana że to jednak Fiat wybrałam właśnie taki breloczek dopiero szwagier uświadomił mnie że to jednak nie ta marka. No nic trudno breloczek trafi się po prostu synkowi do zabawy. A żeby było śmieszniej posiadałam zdjęcie tego autka na telefonie bo robiłam je żeby wysłać MR J. Na szczęście moja siostrzyczka nabyła odpowiedni breloczek.
Breloczek kupiony przez siostrę
W czasie kiedy pisałam post królewna poszła spać tylko jakoś nie do końca trafiła do łóżka, ostatnio tak właśnie wygląda jej zasypianie. Bo przecież ona nie jest śpiąca i fajnie jest jeszcze wyjść z łóżeczka i troszkę po broić. Oczywiście z ulubionym misiem bez którego ostatnio nie umie zasnąć.
Breloczek kupiony przez siostrę
W czasie kiedy pisałam post królewna poszła spać tylko jakoś nie do końca trafiła do łóżka, ostatnio tak właśnie wygląda jej zasypianie. Bo przecież ona nie jest śpiąca i fajnie jest jeszcze wyjść z łóżeczka i troszkę po broić. Oczywiście z ulubionym misiem bez którego ostatnio nie umie zasnąć.
piątek, 15 maja 2015
Po łące skakały zające:) A raczej zajac
Na dzisiejszych zajęciach z fit mamy, które wyjątkowo odbyły się na dworze pogoda była do tego odpowiednia pojawił się dodatkowy widz. Na polu znajdującym się w sąsiedztwie miejsca gdzie ćwiczyłyśmy pojawił się zajączek, który żeby było zabawniej rozganiał kruki które przyleciały poszukać sobie jedzenia. W pierwszej chwili jak zobaczyłam że jakieś zwierze goni kruki byłam święcie przekonana że to lis a tu taki psikus bo był to dosyć spory zajączek. Wyglądało to bardzo zabawnie.
A wracając do zajęć to niestety nie mogłam się w stu procentach zaangażować ponieważ moja królewna stwierdziła że woli siedzieć u mamy na rękach niż w wózku więc przez większość zajęć starałam się wykonywać ćwiczenia z dzieckiem na rękach a uwierzcie nie jest to łatwe. A jeszcze na sam koniec zajęć stwierdziła że jest głodna więc w pozycji stojącej musiałam wywalić cyca na wierzch i ją nakarmić. Ogólnie lubię ją karmić bo to bardzo zbliża, czasami tylko mam już dość kiedy nie chce jeść innych posiłków tylko cyca. No ale czego się nie robi dla dobra dziecka.
Słabo go widać ale jest, niestety kruków nie udało mi się uchwycić.
A wracając do zajęć to niestety nie mogłam się w stu procentach zaangażować ponieważ moja królewna stwierdziła że woli siedzieć u mamy na rękach niż w wózku więc przez większość zajęć starałam się wykonywać ćwiczenia z dzieckiem na rękach a uwierzcie nie jest to łatwe. A jeszcze na sam koniec zajęć stwierdziła że jest głodna więc w pozycji stojącej musiałam wywalić cyca na wierzch i ją nakarmić. Ogólnie lubię ją karmić bo to bardzo zbliża, czasami tylko mam już dość kiedy nie chce jeść innych posiłków tylko cyca. No ale czego się nie robi dla dobra dziecka.
Słabo go widać ale jest, niestety kruków nie udało mi się uchwycić.
Królewna:)
środa, 13 maja 2015
Silna wola .... hmmm a może jej brak
Tak odwieczny mój problem brak silnej woli połączony z lenistwem. Od jakichś 3 miesięcy chodzę na siłownie żeby w końcu pozbyć się zbędnych kilogramów a jest ich trochę, są to pozostałości po dwóch ciążach i nazbierane kilogramy z okresu narzeczeństwa. Kiedyś ważyłam jakieś 20 kilo mniej i twierdziłam że jestem gruba uff jak bym wiedziała to co teraz to uważałabym siebie za laskę. Czemu tak łatwo nabrać i ciężko zgubić fałdki. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie lubię słowa dieta już na sama myśl mam ochotę na coś słodkiego. Wiem dokładnie, że niestety bez zmiany nawyków żywieniowych ciężko jest zgubić zbędne kilogramy ale nie myślałam że aż tak ciężko. Byłam święcie przekonana że dokładając sobie tylko więcej ruchu łatwo pozbędę się niechcianego brzucha a tu klops nie da się. Nawet wykupiłam sobie u dietetyka tygodniowa dietę ale jakoś nie mogłam się do niej zabrać, a to brak kasy na zakupy a jak już się znalazła to nie miałam weny twórczej zawsze znalazłam jaka wymówkę. Ogólnie staram się jeść zdrowo ze względu na dzieci i fakt że nadal karmie księżniczkę niestety gubi mnie podjadanie ciągle mam ochotę na coś słodkiego, kawy nie potrafię wypić bez czekolady albo batonika a już pije ja bez cukru bo to jakoś udało mi się zrobić, kurcze żeby wszystko było takie łatwe.
Teraz staram się dobrze nawodnić swój organizm bo z tym też zawsze był problem, mówi się że człowiek powinien wypijać min 2 lity wody dziennie udało mi się tego pilnować tylko przez jakieś 2 tygodnie po porodzie potem stopniowo było coraz gorzej aż doszło do tego że jedynymi płynami wypijanymi w ciągu dnia były 2 herbaty i 1-2 kawy a to w zupełności za mało. Dobre nawodnienie to poprawa kolorytu skóry, brak wyprysków, więcej energii. Dzisiaj udało mi się wypić 2,5 litra wody plus 2 herbaty i 2 kawy. Kupiłam sobie specjalnie pół litrową butelkę żeby przelewać do niej wodę z większej i mieć ją cały czas pod ręką bo inaczej zapominam o tym a tak jak leży w zasięgu reki jest łatwiej. Nie wiedziałam nawet że tak często chce mi się pic teraz jak tylko czuje suchość w gardle łapię za butelkę i po krzyku. Mam nadzieje że wytrwam w moim postanowieniu.
A jeżeli chodzi o podjadanie to będzie ciężko ale będę się starać, jestem na dobrej drodze bo kupiłam sobie ostatnio szejker do koktajli z Lidla i teraz jak tylko jestem trochę głodna to zamiast batonika robię sobie koktajl, wiec jest już jeden plus muszę teraz tylko oduczyć się picia kawy z dodatkiem słodkiego będzie ciężko ale powoli moja mózgownica się przestawia na zdrowy tryb życia. A najzabawniejsze z tego wszystkiego jest to że jak pije kawę w gościach to nie muszę do niej nic mieć wiec wszytko idzie zrobić tylko motywacja i silna wola
A WIEC WRACAJ MOJA SILNA WOLO !!!!!!!
Teraz staram się dobrze nawodnić swój organizm bo z tym też zawsze był problem, mówi się że człowiek powinien wypijać min 2 lity wody dziennie udało mi się tego pilnować tylko przez jakieś 2 tygodnie po porodzie potem stopniowo było coraz gorzej aż doszło do tego że jedynymi płynami wypijanymi w ciągu dnia były 2 herbaty i 1-2 kawy a to w zupełności za mało. Dobre nawodnienie to poprawa kolorytu skóry, brak wyprysków, więcej energii. Dzisiaj udało mi się wypić 2,5 litra wody plus 2 herbaty i 2 kawy. Kupiłam sobie specjalnie pół litrową butelkę żeby przelewać do niej wodę z większej i mieć ją cały czas pod ręką bo inaczej zapominam o tym a tak jak leży w zasięgu reki jest łatwiej. Nie wiedziałam nawet że tak często chce mi się pic teraz jak tylko czuje suchość w gardle łapię za butelkę i po krzyku. Mam nadzieje że wytrwam w moim postanowieniu.
A jeżeli chodzi o podjadanie to będzie ciężko ale będę się starać, jestem na dobrej drodze bo kupiłam sobie ostatnio szejker do koktajli z Lidla i teraz jak tylko jestem trochę głodna to zamiast batonika robię sobie koktajl, wiec jest już jeden plus muszę teraz tylko oduczyć się picia kawy z dodatkiem słodkiego będzie ciężko ale powoli moja mózgownica się przestawia na zdrowy tryb życia. A najzabawniejsze z tego wszystkiego jest to że jak pije kawę w gościach to nie muszę do niej nic mieć wiec wszytko idzie zrobić tylko motywacja i silna wola
A WIEC WRACAJ MOJA SILNA WOLO !!!!!!!
Francuski piesek:p
Zawsze wiedziałam, że zwierzęta domowe są bardziej wybredne niż te podwórkowe ale jednak wyjście za potrzebą jest chyba ważne... No tak może i ważne ale chyba nie kiedy na dworze pada, dopóki nie otworzyłam drzwi wszystko była w porządku ale kiedy Aisha zobaczyła co się dzieje na zewnątrz stwierdziła że chyba wytrzyma do porannej toalety nawet tzw. wykapanie jej na dwór nic nie pomogło zrobiła szybko kółko na trawniku i przybiegła do mnie z mina "no otwórz wreszcie ja na prawdę nie usze się załatwić". Śmiać mi się chciało bo przecież deszcz nie gryzie a żeby było jeszcze zabawniej po wejściu do domu zaczęła się trząść jak galareto, że niby bardzo zmarzła i najlepiej wziąć ją do łóżka i przykryć pościelą. Masakra jakaś z tym moim zwierzakiem:P
Niestety nie znalazłam żadnego aktualnego zdjęcia:P
Niestety nie znalazłam żadnego aktualnego zdjęcia:P
poniedziałek, 11 maja 2015
Joga
Dzisiaj byłam po raz trzeci na jodze i stwierdziłam że jest to coś dla mnie. Zawsze chciałam nauczyć się relaksacji tylko nigdy nie miałam czasu i pieniędzy na takie zajęcia. Niestety w klubie jest tylko jedna godzina tygodniowo a w domu trochę ciężko ćwiczyć nie znając teorii bo z filmików ciężko jest to opanować. Dziś mieliśmy bardziej teoretyczne zajęcia na których trenerka tłumaczyła niektóre pozycje, ale i tak wam powiem że po wyjściu z sali byłam odprężona. Nie umiem jeszcze do końca wyciszyć umysłu no ale kobiety przecież tak maja, że potrafimy myśleć o trzech rzeczach naraz i jednocześnie robić jeszcze dwie inne. Mam nadzieje że z czasem opanuje to do perfekcji i będę mogła trochę sama w domu poćwiczyć, jest oczywiście lepiej niż na pierwszych zajęciach i wiem że z czasem będzie jeszcze lepiej.
A tak z codziennego życia to chyba krasnal nam dorasta bo dzisiaj przybiegł z podwórka do domu i od progu krzyczy "mamo, mamo a ja podrywałem dziewczynę" śmiać mi się chciało bo przecież ma dopiero 4 lata, ale wiem jedno na pewno będzie miał mnóstwo dziewczyn bo wdał się w ojca w stu procentach i z wyglądu i z charakteru. A tata to bardzo przystojny mężczyzna dodatkowo wygadany i lubiący żartować. Nawet ostatnio trenerka z która mam zajęcia stwierdziła że mam przystojnego męża, ja oczywiście wiem o tym bo czasami jestem mega zazdrosna o niego.
A tak z codziennego życia to chyba krasnal nam dorasta bo dzisiaj przybiegł z podwórka do domu i od progu krzyczy "mamo, mamo a ja podrywałem dziewczynę" śmiać mi się chciało bo przecież ma dopiero 4 lata, ale wiem jedno na pewno będzie miał mnóstwo dziewczyn bo wdał się w ojca w stu procentach i z wyglądu i z charakteru. A tata to bardzo przystojny mężczyzna dodatkowo wygadany i lubiący żartować. Nawet ostatnio trenerka z która mam zajęcia stwierdziła że mam przystojnego męża, ja oczywiście wiem o tym bo czasami jestem mega zazdrosna o niego.
niedziela, 10 maja 2015
powrót do rzeczywistości
Wiem miałam napisać wcześniej, no ale...
Niestety i stety Mr J już dzisiaj wyjechał z powrotem do Anglii wiec mam więcej czasu wieczorami ale mniej w ciągu dnia bo znowu wszystko na mojej głowie. Na szczęście teraz przyjedzie szybciej bo już pod koniec czerwca na urodziny syna, które przekładamy z pierwszego czerwca na 28 i na imprezę rodzinna organizowaną przez wujka.
Wracając do mojej obietnicy to czwartkowy dzień przeznaczony tylko dla dzieci udał się w stu procentach. Przygotowaliśmy dla nich dwie atrakcje. Oczywiście mama gapa święcie przekonana że wystawa klocków Lego jest w Ergo Arenie, przez cała drogę upierała się że na pewno tam tylko w momencie kiedy mądry tatuś zapytał się po prostu czy nie jest to może w PGE Arenie trochę mina mi zbladła i musiałam sprawdzić w necie i oczywiście tatuś miał racje. Więc zamiast do Ergo pojechaliśmy do PGE.
Po kupieniu biletów i wejściu na sale naszym oczom ukazały się gabloty z klockami lego. Synek i tata byli w siódmym niebie. Ciągle było słychać "tato chodź, Tato zobacz, ..." moim zadaniem było robienie zdjęć a tata gonił za krasnalem, prowadząc wózek z księżniczką. Jednak największą atrakcją była strefa dla malucha, gdzie były klocki dla dużych i tych małych. Pobawiliśmy się razem jakieś 10 min i chcieliśmy iść dalej zwiedzać ale na hasło idziemy obydwoje zareagowali tak samo "jeszcze nie" wiec stwierdziłam że pójdę sama zrobić zdjęcia. Oczywiście i tak później nie obyło się bez płaczu jak wychodziliśmy stamtąd ale szybko o tym zapomnieli jak mogli biegać i wciskać guziczki żeby zabawki mogły się poruszać.
Zaraz z PGE Areny pojechaliśmy do Aqua Parku, bilety kupiliśmy tylko na godzinę bo stwierdziliśmy że na pierwszy raz wystarczy. Ta godzina tak szybko zleciała, nawet nie wiedzieliśmy kiedy. Werek był szczęśliwy, nie wiedział z której zjeżdżalni miał skorzystać, tylko królewna nie do końca była zadowolona z niespodzianki. Cały czas była u mnie na rękach, nawet do wody nie chciała wejść tylko obserwowała wszystkich wokół a w szczególności braciszka. Jednak nie zamierzamy zaprzestać na tej jednej próbie i tylko jak tatuś wróci następnym razem jeżeli starczy na czasu znowu pojedziemy.
Niestety i stety Mr J już dzisiaj wyjechał z powrotem do Anglii wiec mam więcej czasu wieczorami ale mniej w ciągu dnia bo znowu wszystko na mojej głowie. Na szczęście teraz przyjedzie szybciej bo już pod koniec czerwca na urodziny syna, które przekładamy z pierwszego czerwca na 28 i na imprezę rodzinna organizowaną przez wujka.
Wracając do mojej obietnicy to czwartkowy dzień przeznaczony tylko dla dzieci udał się w stu procentach. Przygotowaliśmy dla nich dwie atrakcje. Oczywiście mama gapa święcie przekonana że wystawa klocków Lego jest w Ergo Arenie, przez cała drogę upierała się że na pewno tam tylko w momencie kiedy mądry tatuś zapytał się po prostu czy nie jest to może w PGE Arenie trochę mina mi zbladła i musiałam sprawdzić w necie i oczywiście tatuś miał racje. Więc zamiast do Ergo pojechaliśmy do PGE.
Po kupieniu biletów i wejściu na sale naszym oczom ukazały się gabloty z klockami lego. Synek i tata byli w siódmym niebie. Ciągle było słychać "tato chodź, Tato zobacz, ..." moim zadaniem było robienie zdjęć a tata gonił za krasnalem, prowadząc wózek z księżniczką. Jednak największą atrakcją była strefa dla malucha, gdzie były klocki dla dużych i tych małych. Pobawiliśmy się razem jakieś 10 min i chcieliśmy iść dalej zwiedzać ale na hasło idziemy obydwoje zareagowali tak samo "jeszcze nie" wiec stwierdziłam że pójdę sama zrobić zdjęcia. Oczywiście i tak później nie obyło się bez płaczu jak wychodziliśmy stamtąd ale szybko o tym zapomnieli jak mogli biegać i wciskać guziczki żeby zabawki mogły się poruszać.
Zaraz z PGE Areny pojechaliśmy do Aqua Parku, bilety kupiliśmy tylko na godzinę bo stwierdziliśmy że na pierwszy raz wystarczy. Ta godzina tak szybko zleciała, nawet nie wiedzieliśmy kiedy. Werek był szczęśliwy, nie wiedział z której zjeżdżalni miał skorzystać, tylko królewna nie do końca była zadowolona z niespodzianki. Cały czas była u mnie na rękach, nawet do wody nie chciała wejść tylko obserwowała wszystkich wokół a w szczególności braciszka. Jednak nie zamierzamy zaprzestać na tej jednej próbie i tylko jak tatuś wróci następnym razem jeżeli starczy na czasu znowu pojedziemy.
czwartek, 7 maja 2015
codzienność
Niestety zbliża się czas wyjazdu męża:( Nie mam zielonego pojęcia jak przeżyją to dzieci. Ostatnio prześcigają się w tym które ma być u taty na kolanach, z którym tata ma się wygłupiać, które przytulić.
Najgorsze jest to że nie wiemy kiedy uda man się do niego dojechać, bo jest niestety problem z mieszkaniem. Anglia ma dziwne przepisy, że w przypadku kiedy rodzina posiada dwójkę dzieci to musi wynająć mieszkanie które ma dwie sypialnie oczywiście salon nie jest w to wliczony, koszty takich mieszkań są duże. A zapomniałam o najważniejszym trzeba wpłacić kaucję, która przeważnie jest równa czynszowi za półtorej miesiąca, więc na samo dzień dobry trzeba mieć troszkę kasy. Ogólnie jest to do zrobienia tylko niestety ja w Polsce nie zarabiam bo jestem na wychowawczym więc mąż musi wysyłać mi pieniążki na opłaty i życie. Wiem że większość z was powiedziałoby żebym w końcu ruszyła dupę i poszła do pracy tylko przeliczając moje zarobki i koszt przedszkola i żłobka to się nie opłaca bo pewnie zarobiłabym tylko na dojazdy do pracy i opiekę dzieci. Taka niestety szara Polska rzeczywistość.
Ale nie załamujemy się i pędzimy dalej wiem że w końcu wszystko się ułoży tylko nie możemy tego pośpieszać. Znając mojego męża zrobi wszystko żebyśmy do niego przyjechali. Dlatego nie będziemy się smucić.
A wracając do dzieci i zbliżającego się wyjazdu męża teraz będziemy się lepiej widzieć bo w końcu kupiłam sobie nowego laptopa więc teraz zobaczymy tatę na dużym monitorze a nie na telefonie jak dotychczas.
Jutro lub w piątek postaram się wam złożyć relację z naszego wypadu do Ergo Areny na pokaz budowli z klocków lego i zabawy w Aqua Parku. Dzieciaki jeszcze o niczym nie wiedzą mam nadzieję że wszystko się uda. I podejrzewam że z basenów będziemy wychodzić z płaczem ze to już koniec, bo znając moje urwisy zabawa w wodzie będzie przednia:)
Najgorsze jest to że nie wiemy kiedy uda man się do niego dojechać, bo jest niestety problem z mieszkaniem. Anglia ma dziwne przepisy, że w przypadku kiedy rodzina posiada dwójkę dzieci to musi wynająć mieszkanie które ma dwie sypialnie oczywiście salon nie jest w to wliczony, koszty takich mieszkań są duże. A zapomniałam o najważniejszym trzeba wpłacić kaucję, która przeważnie jest równa czynszowi za półtorej miesiąca, więc na samo dzień dobry trzeba mieć troszkę kasy. Ogólnie jest to do zrobienia tylko niestety ja w Polsce nie zarabiam bo jestem na wychowawczym więc mąż musi wysyłać mi pieniążki na opłaty i życie. Wiem że większość z was powiedziałoby żebym w końcu ruszyła dupę i poszła do pracy tylko przeliczając moje zarobki i koszt przedszkola i żłobka to się nie opłaca bo pewnie zarobiłabym tylko na dojazdy do pracy i opiekę dzieci. Taka niestety szara Polska rzeczywistość.
Ale nie załamujemy się i pędzimy dalej wiem że w końcu wszystko się ułoży tylko nie możemy tego pośpieszać. Znając mojego męża zrobi wszystko żebyśmy do niego przyjechali. Dlatego nie będziemy się smucić.
A wracając do dzieci i zbliżającego się wyjazdu męża teraz będziemy się lepiej widzieć bo w końcu kupiłam sobie nowego laptopa więc teraz zobaczymy tatę na dużym monitorze a nie na telefonie jak dotychczas.
Jutro lub w piątek postaram się wam złożyć relację z naszego wypadu do Ergo Areny na pokaz budowli z klocków lego i zabawy w Aqua Parku. Dzieciaki jeszcze o niczym nie wiedzą mam nadzieję że wszystko się uda. I podejrzewam że z basenów będziemy wychodzić z płaczem ze to już koniec, bo znając moje urwisy zabawa w wodzie będzie przednia:)
niedziela, 3 maja 2015
:)
Dzień bez wrażeń to dzień stracony....
Wczoraj rano niestety musieliśmy jechać na pogotowie bo okazało się że nasz kochany piesek przyniósł do domu kleszcza a w związku z tym że ma włosie zamiast sierści i jest do obcięcia kleszcz zadomowił się w karku Ksawerego. Sami baliśmy się go wyciągnąć więc zaraz po śniadaniu pojechaliśmy do przychodni która jest otwarta w święta i weekend. Tam na poczekalni spędziliśmy najpierw półtorej godziny czekając do lekarza a potem jeszcze pół żeby pielęgniarka wyjęła kleszcza. Niestety nie obyło się bez płaczu. Teraz musimy obserwować przez 10 dni czy nic się nie dzieje bp jeżeli będzie zaczerwienienie i gozek to musimy jeszcze zrobić badania na boreliozę....
Na szczęście reszta dnia minęła bez większych niespodzianek. Spędziliśmy czas u moich rodziców przy grillu i wkopywaniu nowych drzewek przed domem.
Wczoraj rano niestety musieliśmy jechać na pogotowie bo okazało się że nasz kochany piesek przyniósł do domu kleszcza a w związku z tym że ma włosie zamiast sierści i jest do obcięcia kleszcz zadomowił się w karku Ksawerego. Sami baliśmy się go wyciągnąć więc zaraz po śniadaniu pojechaliśmy do przychodni która jest otwarta w święta i weekend. Tam na poczekalni spędziliśmy najpierw półtorej godziny czekając do lekarza a potem jeszcze pół żeby pielęgniarka wyjęła kleszcza. Niestety nie obyło się bez płaczu. Teraz musimy obserwować przez 10 dni czy nic się nie dzieje bp jeżeli będzie zaczerwienienie i gozek to musimy jeszcze zrobić badania na boreliozę....
Na szczęście reszta dnia minęła bez większych niespodzianek. Spędziliśmy czas u moich rodziców przy grillu i wkopywaniu nowych drzewek przed domem.
piątek, 1 maja 2015
urlop: )
Tak jak mówiłam dzieci dzisiaj biegały cały czas za tatą a mama miała wolne.
Pogoda nie do końca nam dzisiaj dopisała ale nie przeszkodziło to w spedzęniu miło czasu na świeżym powietrzu.
Pogoda nie do końca nam dzisiaj dopisała ale nie przeszkodziło to w spedzęniu miło czasu na świeżym powietrzu.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)























