Dzień bez wrażeń to dzień stracony....
Wczoraj rano niestety musieliśmy jechać na pogotowie bo okazało się że nasz kochany piesek przyniósł do domu kleszcza a w związku z tym że ma włosie zamiast sierści i jest do obcięcia kleszcz zadomowił się w karku Ksawerego. Sami baliśmy się go wyciągnąć więc zaraz po śniadaniu pojechaliśmy do przychodni która jest otwarta w święta i weekend. Tam na poczekalni spędziliśmy najpierw półtorej godziny czekając do lekarza a potem jeszcze pół żeby pielęgniarka wyjęła kleszcza. Niestety nie obyło się bez płaczu. Teraz musimy obserwować przez 10 dni czy nic się nie dzieje bp jeżeli będzie zaczerwienienie i gozek to musimy jeszcze zrobić badania na boreliozę....
Na szczęście reszta dnia minęła bez większych niespodzianek. Spędziliśmy czas u moich rodziców przy grillu i wkopywaniu nowych drzewek przed domem.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz